RADIOFORUM

Kawiarenka - Kondycja krótkofalarstwa w Polsce.

SP3AYA - 19-02-2010, 22:53
: Temat postu: Kondycja krótkofalarstwa w Polsce.
W kilku miejscach toczą się dyskusje nad kondycją polskiego krótkofalarstwa, ze szczególnym uwzględnieniem młodego narybku, pozyskanego po wprowadzeniu obecnego systemu egzaminacyjnego. Prawdą jest, że obecnie można w ogóle nie być obeznanym w zagadnieniach krótkofalarskich, bo pamięciowe opanowanie pytań i odpowiedzi gwarantuje 100% pewność zdania egzaminu z wynikiem celującym. Prawdą też jest, że poziom reprezentowany przez pewną część tychże świeżo upieczonych adeptów sztuki jest żenująco niski. Dobrze jeszcze, jeśli sami starają się osłuchać na pasmach, poczytać literaturę lub pogrzebać w internecie i popytać starszych, doświadczonych krótkofalowców. Dobrze jeśli tacy w okolicy są i dobrze jeśli tacy są chętni takiej pomocy udzielić... zamiast sadystycznego nieraz wręcz naigrawania, poniżenia i zrównania z błotkiem popełniającego błędy, nieraz wchodzącego z bagażem nawyków cbradiowych młodego adepta, który po czymś takim ma dość krótkofalarstwa i jego HAMstwaSPIRyTu na wieki...

Można pytać dlaczego taki a nie inny system egzaminacyjny wprowadzono. Dlaczego tak jest, że można mieć najwyższej klasy świadectwo i pozwolenie radiowe, a nie mieć zielonego pojęcia jak podejść do transceivera, o odezwaniu się na paśmie nie mówiąc... Można mieć żal o to, że wielu [może] doświadczonych kolegów z taką niechęcią traktuje potknięcia młodzieży [nawet jeśli jest ona w wieku emerytalnym], zamiast w prostych słowach i uprzejmie zwrócić uwagę na błędy i pokazać właściwe zachowania. I wreszcie z drugiej strony patrząc, można dziwić się dlaczego są tacy, co wstąpiwszy w elitarne [chciałoby się powiedzieć] szeregi braci radiowej, nie starają się nadrobić braków, rozwijać się i podnieść do wzorów i standardów od niepamiętnych czasów tam zakorzenionych.

Można by też zadać pytanie dlaczego taki świeży adept sztuki krótkofalarskiej, znajduje na pasmach amatorskich zachowania rodem z niesławnego kanału dziewiętnastego CB? Gwizdanie, głupie uwagi podczas trwania wypowiedzi jednego z korespondentów, brak dyscypliny podczas wywoływania stacji lub strojenie na częstotliwości zajętej właśnie przez innych rozmówców. Jak taki świeżak ma traktować z odpowiednim namaszczeniem zasady HAM SPIRIT, skoro takich zachowań nigdy nie doświadczył na monitorach DX-owych, tak pogardzanego przez wielu krótkofalowców CBradia?

Moi panowie... coś tu jest z tym naszym hobby nie tak... I to z obu stron, zarówno starej jak i młodej gwardii.

___________________________
* Proszę wybaczyć, że celowo nieco wyolbrzymiłem niektóre aspekty krótkofalarstwa, widzianego z nieco krzywej perspektywy.
Góral - 20-02-2010, 09:41
:
Jarku, jak juz wielokrotnie pisałem, poziom operatorski jest wypadkową działania samego środowiska, jak i chęci adeptów do nauki. Mi brakuje rozwiązań systemowych, które powinny przy tak niskich kryteriach egzaminacyjnych wprowadzić obowiązek odbycia kursu.
Tylko kursu prowadzonego nie gdzies pokątnie przez nawet bardzo zaangażowanych ludzi, ale gdzieś w wyznaczonym miejscu, przez odpowiednio wyszkolonych wykładowców gwarantujących odpowiedni poziom szkolenia. I najlepiej będących na etacie w odpowiedniej instytucji.
Brakuje mi takich miejsc, gdzie potencjalny radiowiec mógłby przyjść o każdej porze tygodnia i pod okiem instruktora korzystać ze sprzętu.
Z tym że nie możemy wymagać, aby kluby miały taką formułę, póki ich jedynym źródłem utrzymania są składki członków, a jedynym pomieszczeniem często jest mały pokoik gdzieś w bloku...

Cytat:
Można pytać dlaczego taki a nie inny system egzaminacyjny wprowadzono.


O ile moja wiedza jest kompletna, to postąpiono zgodnie z zaleceniami CEPT'u
Jak sprawdza się to w naszych realiach, miałeś przykład na forum mającym w nazwie mania. Tak po prawdzie to żaden system nie rozwiąże problemu, jeśli ludziom nie będzie się chciało. Chociaż może kilku nigdy nie trafiłoby na pasma.

Cytat:
Dobrze jeśli tacy w okolicy są i dobrze jeśli tacy są chętni takiej pomocy udzielić...


Jarku, wydaje mi się że w znakomitej większości są ludzie skłonni do pomocy. W przypadku twojego miasta może jest to kwestia impulsu, może oni tez czekali na kogoś takiego jak ty, który da im "kopa" i zmusi do ruszenia zadka...
Może osiągnęli taki poziom, którego we własnym gronie nie byli w stanie przeskoczyć?

Cytat:
Można mieć żal o to, że wielu [może] doświadczonych kolegów z taką niechęcią traktuje potknięcia młodzieży [nawet jeśli jest ona w wieku emerytalnym], zamiast w prostych słowach i uprzejmie zwrócić uwagę na błędy i pokazać właściwe zachowania.



Można wybaczyć błędy widząc chęć, zaangażowanie (vide Starter, Ya1...), a można dostać [cenzura] (przepraszam) widząc takie podejście roszczeniowe jak na manii. (vide... :cisza: :haha: )


Cytat:
Gwizdanie, głupie uwagi podczas trwania wypowiedzi jednego z korespondentów, brak dyscypliny podczas wywoływania stacji lub strojenie na częstotliwości zajętej właśnie przez innych rozmówców. Jak taki świeżak ma traktować z odpowiednim namaszczeniem zasady HAM SPIRIT, skoro takich zachowań nigdy nie doświadczył na monitorach DX-owych, tak pogardzanego przez wielu krótkofalowców CBradia?


Jarku, to nie do końca jest tak, jak na pierwszy raz wygląda. Oczywiście sa na pasmach ludzie najnormalniej w świecie niekulturalni, niedouczeni, nierozgarnięci. Zdarzają się konflikty, zatargi, spory. Jak w każdej grupie. Ale...
Strojenie na danej częstotliwości nie zawsze wynika z braku rozwagi. Czasami po prostu nie słyszysz nikogo.
Brak dyscypliny? Tę powinien wprowadzić operator robiący wywołanie, pozostali po prostu chcą się do niego dowołać. Jeśli potrafi z tej ściany dźwięku wyłowić kolejne stacje, to tego nie czyni. Jeśli nie potrafi, wprowadza selekcję ze względu na kontynent, numer w prefiksie lub inny...
Zresztą taki sam pile-up masz i na monitorach cb, jedyna różnica to taka, że tam wszyscy wrzeszczą do wszystkich i nikt nad tym nie panuje... :haha:

Cytat:
nigdy nie doświadczył na monitorach DX-owych, tak pogardzanego przez wielu krótkofalowców CBradia?


Tu przerysowałeś... i to mocno... ;)
Student - 20-02-2010, 15:12
:
Góral napisał/a:
Brakuje mi takich miejsc, gdzie potencjalny radiowiec mógłby przyjść o każdej porze tygodnia i pod okiem instruktora korzystać ze sprzętu
Takie miejsce to lokalny klub lecz niestety nie wszystkie sprawnie działają (niektóre tylko istnieją na papierze) a co do bałaganu na paśmie jest tak bo nikt tego nie pilnuje....Znam przypadki gdzie operator łamie warunki licencji nadając mocą 3kw i chwali się tym na paśmie a licencę ma dopiero 2lata....Dawniej stracił by zezwolenie w ciągu tygodnia....Osobiście brakuje mi czegoś co nazywało się komisjami eterowymi byli to doświadczeni i odpowiedzialni operatorzy którzy prostowali wybryki rozbrykanych młodzieńców..Ehhhh teraz na pasmach jest jeden wielki b..... i wolna amerykanka ....
SP3AYA - 20-02-2010, 17:30
:
Góral napisał/a:
zaangażowanie (vide Starter, Ya1

Nie podlizuj się :figielek:
Góral napisał/a:
Zresztą taki sam pile-up masz i na monitorach cb, jedyna różnica to taka, że tam wszyscy wrzeszczą do wszystkich i nikt nad tym nie panuje...

Panuje albo nie, tak samo jak na pasmach amatorskich.
Góral napisał/a:
Tu przerysowałeś... i to mocno...

Widać mało jeszcze w życiu słyszałem, bo takich rzeczy jakich nieraz jestem świadkiem na 80 m, na 11 nie zdarzyło mi się nigdy.
Student napisał/a:
lokalny klub lecz niestety nie wszystkie sprawnie działają

Być może właśnie tu jest odpowiedź na powody takich a nie innych zachowań. Patrząc na zachowania kolegów którzy licencje uzyskiwali jeszcze w czasach przedwojennych [ew, znając je z opowiadań] lub wkrótce po niej i porównując to z tym co reprezentują następne pokolenia niejednokrotnie widać znaczącą różnicę. I podział wcale nie leży po linii SP/SQ, wcale nie świadczy o mniejszym lub większy stażu. Kulturę na paśmie albo się ma, albo nie...

Może gdyby jeden z drugim miał tylko godne wzory do naśladowania, których źródłem powinien być właśnie lokalny klub, naganne praktyki byłyby ewenementem, o którym opowiadaliby sobie najstarsi górale, a nie spotykali się z nimi świeżo upieczeni krótkofalowcy już w pierwszych swoich wyjściach w eter.

Może gdyby, jak pisze Góral, przed przystąpieniem do egzaminu był wymóg ukończenia kursu, młodzi nie szukaliby po omacku i nie uczyli się na swoich błędach, powodując frustrację co bardziej nerwowych starszych kolegów, uważających się nieraz za alfę i omegę, bo licencję uzyskali już dwa lata temu.

W końcu na prawo jazdy zdajemy właśnie po kursie. I nawet jeśli taki kurs nie jest czymś co w 100% przygotowuje do sprawnego poruszania się po drogach, przynajmniej dostajemy podstawy i wyrabiane są pewne nawyki, które są niezbędne do tego aby być kierowcą.

EDIT

Za pozwoleniem autora pozwolę sobie wkleić tu znaczący fragment wypowiedzi, jaki pojawił się w innym miejscu, podczas podobnej dyskusji:

Na innym forum YANKES napisał/a:
[...] jest w Warszawie przynajmniej jeden klub, który prowadzi kursy i szukając w google jakichkolwiek informacji, od razu trafia się na odpowiednią stronę. Brak możliwości wynika raczej z dziwnej sytuacji, która ostatnio zaistniała, tzn. X ma licencję? A co to? Ja też tak chcę, kiedy egzamin? I wszystko, totalny brak zainteresowania do czego to służy. Zdałeś egzamin, to podrzuć mi materiały, też się wykuję i będę mógł gadać z fajnego radia. Do tej pory egzaminy odbywały się właśnie w klubie SP5PPK, który organizował kursy i odkąd pamiętam, przeważająca większość zadających, to byli uczestnicy tych kursów. Oni jakoś nie mieli problemów ze znalezieniem właściwego miejsca.

I tak jeszcze a'propos komuny: 30 lat temu był dobry zwyczaj. Chętny na egzamin nie musiał uczestniczyć w kursie, ale musiał mieć licencję nasłuchową i w momencie podejścia do egzaminu musiał przedstawić log oraz karty QSL z określoną liczbą potwierdzonych nasłuchów. To całkowicie załatwiało sprawę braku możliwości uczestniczenia w kursie i sprawiało, że podchodząc do egzaminu już wiedziało się na czym to polega. Bo wiadomo, że jak ktoś nie miał czasu zrobić odpowiedniej liczby nasłuchów, to i na gadanie też by nie miał. Dziś sprawę załatwia się co najwyżej w przeciągu dwóch tygodni, akurat tyle co idzie paczka z Chin. I pojawia się potem na pasmach stado baranów, które nie wie w którą stronę iść. Nie wie nawet na jakich pasmach może gadać, ani czy przypadkiem w paśmie amatorskim nie gadają gdzieś taksówki :]

Student - 20-02-2010, 21:31
:
ya1 napisał/a:
Nie wie nawet na jakich pasmach może gadać
Ten brak wiedzy jest przerażający... Znam takich co mienią się wielkimi operatorami ale jak byś go zapytał o bandplan to nie wiedział by co ma powiedzieć :) Ehhh....A wystarczyło by do egzaminu mieć rok licencję nasłuchową i rekomendacje nadawcy z min. 25letnim stażem a połowa baranków by na pasma nie trafiła...
SP3AYA - 20-02-2010, 22:29
:
Myślę, że już jakikolwiek kurs załatwiłby przynajmniej część problemów. A jeśliby był problem z odległością czy innymi kłopotami z uczestnictwem, to rzeczywiście praca SWL lub rekomendacja byłaby optymalną cezurą uprawniającą do przystąpienia do egzaminu.

Zresztą, wystarczyłoby gdyby taki kandydat, na egzaminie musiał w sposób praktyczny pokazać w jaki sposób jest w stanie wykonać testowe łączności. Czyż już wtedy nie zmusiłoby to wszystkich do pilniejszego przestudiowania zasad operatorki? Bo przyjmuję, że obsługę radia każdy w stopniu choćby cząstkowym posiada, choćby z praktyki na CB [zakładam, że do KF przychodzą ludzie, dla których to hobby jest czymś więcej niż pytaniem o dróżkę] i umiejętnością czytania ze zrozumieniem [instrukcji].

Biorąc pod uwagę swój własny przykład, kiedy to po egzaminie w zasadzie dalej nie wiedziałbym jak się odezwać na pasmach [pomimo tego, że co prawda byłem oczytany teoretycznie jak powinna wyglądać korespondencja radiowa], system egzaminów z częścią praktyczną powinien wymusić na kandydatach poszukiwanie klubów dla umożliwienia praktyki pod znakiem klubowym, nasłuch SWL lub inne formy w których obycie z pracą na pasmach pozwoliłoby tą część egzaminu zaliczyć.

Mam nadzieję, że byłoby to też motywacją dla wielu klubów, które szturmowane przez tłumy chętnych wymusiłyby na swoich członkach potrzebę działania. Podobno nic tak nie dodaje chęci do pracy, jak widok jej efektów ;)

Utopia? Może... Ale wolałbym z początku potrudzić się dla zdania egzaminu, niż mając już papier w kieszeni, pocić się nad pierwszą odzywką w eterze.

Może przez to tylko znikoma część teraz zdających, zdecydowałaby się na przystąpienie do egzaminu. Ale ciekaw jestem jaka część teraz wydawanych świadectw operatora, przekłada się na rzeczywistą liczbę czynnych krótkofalowców spośród nich. Śmiem wątpić aby ten odsetek był znaczny.
Góral - 21-02-2010, 00:25
:
ya1 napisał/a:
Nie podlizuj się


Vide Starter... :haha:
YANKES - 22-02-2010, 00:22
:
No to i ja swoje 3 grosze dorzucę. Jeżeli chodzi o obowiązek uczestniczenia w kursach przed egzaminem, to jestem przeciwny. W dzisiejszych czasach trudno jest uczestniczyć czynnie w wydarzeniach, które często kolidują z obowiązkami służbowymi, szkołą, albo wymagają dojazdu z odległych miejsc.

Ale w czasach niezbyt odległych kandydatowi na krótkofalowca stawiano oprócz wielu innych, często bezsensownych wymagań, jedno, moim zdaniem bardzo słuszne i pożyteczne. Otóż w momencie podejścia do egzaminu, adept musiał być zarejestrowanym nasłuchowcem i przedstawić komisji log oraz karty QSL, zawierające określoną liczbę potwierdzonych nasłuchów. W ten prosty sposób zmuszało się do spędzenia czasu przed radiem i zapoznania ze zwyczajami, dzięki czemu potem, jako już licencjonowany nadawca, nie raziło się swoim brakiem obycia, czy znajomości podstawowych zwrotów.

I myślę, że to jest słuszna droga, aby od razu na starcie wyeliminować przypadki masowego wyrabiania znaków, na zasadzie: "bo inni mają, to ja też chcę". Zostaną tylko ci, dla których Świadectwo Operatora jest swego rodzaju wyróżnieniem, a nie kolejnym trofeum do powieszenia na ścianie.
SP3AYA - 22-02-2010, 00:51
:
Bez wątpienia rozwiązałoby to większość bolączek młodych radiowców, niezależnie od tej czy innej formy egzaminów.

W końcu - jeśli o przynależności do niektórych elitarnych DX klubów z CB decyduje rekomendacja właśnie w postaci przedstawienia odpowiedniej ilości potwierdzonych łączności, to tym bardziej tak powinno być w HAM Radio.
YANKES - 22-02-2010, 01:13
:
Obecna forma przeprowadzania egzaminów jest jak najbardziej poprawna, gdyż wcześniej system ustnych odpowiedzi pozwalał na manipulację przy prawidłowej ocenie zdającego, zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Ale potrzebny jest element, który pozwoli wykluczyć osoby nie nadające się do tej zabawy, tak jak badania lekarskie w przypadku prawa jazdy.

Kurs jest formą nauki, która i tak nie rozwiązuje tego problemu, chociaż znakomicie ułatwia start. Ja nie uczestniczyłem w żadnych kursach, ale zanim zdecydowałem się pójść na egzamin, słuchałem lokalnych pogaduszek na 2m przez ponad dwa lata. I mimo, że egzamin zdałem bez najmniejszego problemu, to i tak brakuje mi wielu przydatnych odruchów, a wiele z nich zatraciłem, wskutek krytyki, lub też powielania nawyków innych.

Tym bardziej należy więc dbać o poziom i kulturę pracy na pasmach, bo za parę lat licencjonowani radioamatorzy po zdobyciu pierwszych radiowych szlifów w pasmach amatorskich, w poszukiwaniu kultury będą uciekać na cb-radio :haha:
Radek - 22-02-2010, 03:38
:
Dla mnie ciekawym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie czegoś ala studencki index.
Wybierasz sobie powiedzmy trzech mentorów/nauczycieli/guru, którzy potwierdzają swoim znakiem, że dobrze przygotowali Cię do wejścia do "bractwa radiowego".
Jedni będą wymagali kilku lub kilkunastu godzin spędzonych pod ich okiem na radiu, inni skupią się na antenach, balunach itp sprzęcie.
Ważne, że młody adept będzie miał pomocną dłoń opiekuna i czuł jego oddech na ramieniu (a raczej ucho podczas łączności).
Może to właśnie powinny robić kluby krótkofalarskie i wszelkie stowarzyszenia nie tylko spod znaku PZK.
SP3AYA - 22-02-2010, 09:20
:
Wszystko to pięknie ładnie, jak mieszkasz w większym mieście. A co jeśli w zabitej dechami wiosce, do której PKS dojeżdża dwa razy dziennie?

Prawdą jednak jest to, że jeśli ktoś chce - to i bez instruktora dojdzie do odpowiedniej wiedzy - choć zapewne z dużo większym trudem. Ale może pozwoliłoby to
YANKES napisał/a:
wyeliminować przypadki masowego wyrabiania znaków, na zasadzie: "bo inni mają, to ja też chcę"

Radek - 22-02-2010, 23:33
:
Jarek nie wymyślaj przeszkód. Złej baletnicy to wiesz co ...
Właśnie dlatego staramy się jednoczyć CB i KF (vide motto forum ) aby każdy kto chce usłyszeć coś więcej przez radio znalazł w promieniu 20-30 km inną życzliwą dłoń.
Ja obiecuję pomóc każdemu na ile mogę i potrafię.
gregor - 03-03-2010, 11:21
:
Dla krótkofalowców cb zawsze będzie śmietnikiem z drogówki albo nieudolnym naśladowanie krótkofalarstwa. nigdy nie pogodzą się z tym że ludzie z cb teżmogą prowadzić ciekawe łączności dxowe w sposób mniej formalny niż oni i bez zdawania egzaminów. Wielu z nich nie mieści się w głowach możliwość dxowania poza pasmami tylko dla nich dostępnymi i mrzonki o jednoczeniu cb i kf można raczej między bajki włożyć. Jedni sobie tego nie życzą a drudzy mają to gdzieś.
Góral - 03-03-2010, 15:29
:
Gregor, w zasadzie to pomijając jednostki, chodzi o fakt uprawiania piractwa radiowego, bo tym są te łączności poza przyznanym pasmem.
A że dla wielu ham'sów pasmo cb kojarzy się z przedszkolem czy wręcz śmietnikiem...cóż, jak wielka przepaść dzieli jednych od drugich zrozumiałem dopiero jak sam poszedłem dalej.